Robota na budowie to według mnie ciężka ale i satysfakcjonująca robota, szczególnie jak nikt nie goni, jesteś u siebie i masz ogarniętą ekipę. Co do wiedzy na temat budowlanki to przyznam, że się pracowało na budowach ale jak przychodzi co do czego to jest wielki strach że coś się zapomniało i potem trza będzie kuć albo rozbierać. Dlatego bardzo ważny jest kierownik budowy, polecam starszych gości takich siwych dziadków właśnie co niejedną budowę widzieli. Dzięki temu zawsze ma się to wsparcie, że dzwonisz do gościa i konsultujesz każdy etap robót.
Ja niestety straciłem kilka miesięcy na pieprzone dodatkowe papiery, dokumentacje. 2 miesiące czekałem na decyzję architekta i projekt z fabryki (prefabrykatów). Potem kolejne 2 miesiące na decyzję projektanta robiącego obliczenia cieplne bo nie mógł się zdecydować jaką grubość płyt dać, aż we wrześniu szlag mnie trafił i powiedziałem architektowi, że dłużej nie czekam niech se projektant liczy dalej swoje duperele ja zamawiam 14-stki. Po zamówieniu czas realizacji miałbyć miesiąc to myślę w październiku jeszcze ładna pogoda to damy rade, okazało się, że w fabryce co robią prefabrykaty przyszedł im złej jakości PUR i realizacja opóźni się o miesiąc. Wtedy mnie szlag trafił po raz drugi. Początkiem listopada dotarły do mnie materiały na podłogę ściany i strop.
Miałem mieć ekipę z firmy do montażu zaraz jak tylko zwiozę drewno i prefabrykaty. Gdzieś 11 listopada wszystko było na budowie w tym belki i drewno z suszarni a tu ekipa zaczęła coś kręcić a to we wtorek przyjdą a to w czwartek a to już w tym tygodniu nie będą zaczynać i tak nastał kuźwa grudzień - pomyślałem "ja was pierdole" odmówiłem ich i wziąłem wujka cieślę i kuzyna na pomocnika a kierownikowi budowy powiedziałem, że zaczynamy sami.
4 grudnia zaczęliśmy montaż, trochę było zagadek jak to wszystko poskładać, żeby coś nie spierdzielić, bo większość płyt była już w fabryce zrobiona na wymiar i tylko kilka trzeba było rozciąć. Ale daliśmy radę i w czwartek zakładamy strop a w piątek lub sobotę przychodzą goście od dachu.
Mam nadzieję, że nie polecą w kulki jak ci od ścian i reszta pójdzie zgodnie z planem.
Bogu dziękować, że dał taką pogodę. W tamtym tygodniu i wcześniej trochę padał śnieg i były przymrozki ale zamontowałem piec w blaszaku więc jest gdzie kawę zagotować. A z resztą zawsze jest jeszcze mikstura rozgrzewająca więc zima nie taka straszna.
W tym tygodniu 10 stopni na plusie więc jest Majorka.
Koniec końców i tak się nie wyrobię by się wprowadzić, ostateczny plan jest taki, żeby pokryć dach, wstawić okna i drzwi zewnętrzne, jak Bóg pozwoli to ocieplę styropianem i zaciągnę siatką i klejem i może stać do wiosny. Jeśli nie zdążę z tym styropianem to może być kiszka bo płyta OSB może zimy nie przetrzymać i spuchnie a to będzie tragedia.
Robota jest cały czas, szambo jak widać na zdjęciach wykopane ale nie ma kto przytroczyć do fundamenciku, podłączyć i zasypać a to też musze zrobić przed śniegami i mrozami bo jak mi na wiosnę śniegi stopnieją i woda oberwie wykop to do maja żadna koparka mi nie przyjedzie i będę musiał sztychówką kopać a wykop ma prawie 4 metry.
No i ciągle nie mam prądu jedynie skrzynka od słupa do granicy działki. Nie ma też wody, studnia ciągle w planach, że do jakieś firmy zadzwonię