Recenzje by Kamillo

Miejsce codziennych dyskusji na wszelkie tematy.

Awatar użytkownika
Kamillo
Posty: 424
Rejestracja: 30 sie 2010, 12:00
Lokalizacja: Zawiercie

Postautor: Kamillo » 19 sty 2011, 23:16

IPLs_Lord Legionista pisze:Kamilo uważam ze te recenzje sa fajne ale jak bys został w klimatach rycerstwa i średniowiecza bylo by extra :)

Planuje zabrać się w weekend za pisanie recenzji z filmu Robin Hood (tego nowego). Pozwole sobie jeszcze na ZombieLand oraz Predators (2010) :)
No i oczywiscie, jak zdrowie dopisze, to pochwale się swoją recką z M&B podstawowego, która będzie miała na celu, zamknąć temat.

Ericson

Postautor: Ericson » 19 sty 2011, 23:49

Weź coś nowszego, np. "Weekend" :D

Awatar użytkownika
IPL_Rikard
Posty: 957
Rejestracja: 19 kwie 2010, 12:00
Lokalizacja: Bergen

Postautor: IPL_Rikard » 19 sty 2011, 23:52

A "Predators" możesz odpuścić :)

Awatar użytkownika
Kamillo
Posty: 424
Rejestracja: 30 sie 2010, 12:00
Lokalizacja: Zawiercie

Postautor: Kamillo » 20 sty 2011, 11:45

Dobrze, jako, że poprzednia moja recenzja z M&B Ogniem i Mieczem Dzikie Pola zupełnie mi nie wyszła, napisałem ją jeszcze raz i proszę o ocenę, czy podoba się, czy nie :)


Mount and Blade przedstawiać chyba nie trzeba ? Gra wydana oficjalnie w 2008 roku traktująca temat średniowiecza.
Rok temu, w okolicach ¦wiąt Bożego Narodzenia CD-Projekt przygotował fantastyczny prezent dla fanów gry i trylogii Sienkiewicza - Mount and Blade Ogniem i Mieczem.
Gra była sprzedawana oddzielnie, w pudełkowej edycji. Pomimo początkowych błędów, uniemożliwiających gre i wydaniu masy patchów gre przyjęto ciepło w naszym kraju.


Minął rok i ponownie mamy na półkach sklepowych Ogniem i Mieczem z podtytułem "Dzikie Pola". I jest to ta sama gra, z dodanym trybem multiplayer. Szczerze, to do Warbanda jest wiele modów, przenoszących nas w czasy przedstawione w grze "OiM" i na dodatek, są one za darmo. No ale wracając do tematu.
"Dzikie Pola" przeznaczone było do dwóch grup społeczeństwa graczy: Tych co nie grali nigdy w żadnego Mount and Blade, oraz tych, co "rajcują" czasy wielkiego kryzysu Rzeczpospolitej, nie mających kontaktu ze zwykłym Ogniem i Mieczem. Tak, pogmatwane to, ale prawdziwe.
Tryb multiplayer jest niby zaletą. Otóż "niby" bo tak naprawde, 60 zł lepiej zainwestować w Warband, gdzie gra o jakies 4.900 wiecej graczy. Serwery Ogniem i Mieczem świecą pustkami, nawet pomimo organizowanej Bitwy Narodów, na co dzień mało osób zagrywa w ten tytuł w sieci. Przyszłości grze nie wróże, wydana tylko i wyłącznie w Polsce i Rosji, nie ma szans na jaki kolwiek "zryw" z spółek sklepowych. No nic, niestety... gra ma potencjał, jednak została skazana na pożarcie. A może wina tkwi w dacie wydania gry. Przecież w ¦więta ludzie kupują najwiecej, a znając młodzież to wszystko co kojarzy się z "Potopem" jest "ble", dlatego sięgają po Call of Duty czy Medal of Honor.

Tryb jednoosobowy został zmieniony w niewielkim stopniu. Wciąż dostajemy i musimy wykonywać te same misje. Sam czas akcji został osadzony w innym wydarzeniu historycznym - w czasie powstania Chmielnickiego. Gracz ma do wyboru, albo stanąć po stronie Rzeczpospolitej i bić się ze Szwedami, Kozakami i Księstwem Moskiewskim lub przyłączyć się do któregoś z tych państw i zrobić przedwczesny rozbiór Polski. Gracz może oczywiście do pomocy wynająć NPCy, które są bardzo przydatne. Jednak należy ich zatrudniać z umiarem, iż jak to miało miejsce w częściach poprzednich, zawsze im jakaś osoba nie odpowiada. W grze występują także bohaterowie trylogii, m.in. Zagłoba, Skrzetuski czy Kmicic.
W tej części, podobnie jak to miało miejsce w poprzednich odsłonach Mount and Blade wielką zaletą jest muzyka, która w połączeniu z wydarzeniami na ekranie tworzy nie zwykły klimat. Fakt, nie są to tak żywiołowe utworki jak w podstawowym M&B czy Warband, jednak idealnie pasują do wydarzeń tamtego okresu.

Reasumując:
Gra nie jest tym czego oczekiwali gracze. Zachowania tych samych opcji, co w podstawowym Ogniem i Mieczem i dodanie jednego trybu, na dodatek niedopracowanego, powoduje, że gra jest skazana na pożarcie przez produkcje konkurencji. Przeznaczona jest głównie dla fanów Mount and Blade i trylogii Sienkiewicza.


Na plusy zasługują:

- Jak zawsze emocjonujące i widowiskowe bitwy
- klimat
- mała ilość błędów w porównaniu z tą samą grą, wydaną rok wcześniej
- muzyka
- różnorodność zadań



Minusy:
- jest multiplayer, ale mało chętnych do niego
- mało zmian w jednoosobowej rozgrywce, w porównaniu z poprzednim Ogniem i Mieczem

Awatar użytkownika
Kamillo
Posty: 424
Rejestracja: 30 sie 2010, 12:00
Lokalizacja: Zawiercie

Postautor: Kamillo » 20 sty 2011, 12:06

IPLg_Ericson pisze:Weź coś nowszego, np. "Weekend" :D

Polskie filmy skończyłem oglądać na Karierze Nikosia Dyzmy, potem to nie złe kity były z tego co słyszałem. Jak mi się uda, to po niedzieli Salta Wam zrecenzuje :)

IPL_Rikard pisze:A "Predators" możesz odpuścić :)

Przykro mi... Predatora 1 z Arnim darze szczególnym sentymentem, iż to jeden z moich ulubionych aktorów, zwłaszcza na jego muskulaturę :)
Brody`ego też lubie, a w Predators zagrał dla mnie świetnie, wreszcie przestał mi się kojarzyć z W. Szpilmanem :)

P.S. Małe podsumowanie:
Opublikowałem: 9 recenzji
Pozostało: 15 recenzji do opublikowania
Planuje dopisać: 5 recenzji w czasie przerwy wakacji zimowych (ferie)

Wyniki podliczone i opublikowane 20.01.2011 o godz. 11.26.

Awatar użytkownika
Kamillo
Posty: 424
Rejestracja: 30 sie 2010, 12:00
Lokalizacja: Zawiercie

Postautor: Kamillo » 20 sty 2011, 23:51

Call of Duty 4: Modern Warfare

Kiedy Infinity Ward zapowiedziało że przenosi serie Call of Duty do czasów wspolczesnych,obawiałem się trochę co z tego wyjdzie. Okazało się że studio prace swoją wykonało perfekcyjnie,o czym się przekonacie czytając dalszą część recenzji.



Call of Duty 4 podobnie jak większość gier tego gatunku posiada dwa tryby,singleplayer i multiplayer. Fabuła w trybie jednoosobowym nie stanowi wiele zastanawiania,jednak jest to idealny pretekst aby stać się żołnierzem i postrzelać do terrorystów. Tak tak...całość opiera się w walce z terrorystami,którzy ukradli kilka głowic i groża że użyją ich na terenie USA. Do akcji zostaje wysłane wojsko amerykańskie (Marines) i brytyjski SAS. W grze wcielamy się w jednego z przedstawicieli dwóch organizacji. Tryb ten jest krótki,jednak wykonując go mamy mnóstwo przyjemności i moim zdaniem jest jednym z najciekawszych,w jakiego grałem. I co najważniejsze po ukończeniu gry,chcemy jeszcze więcej. Ale jeszcze kilka słów o wirtualnych przeciwnikach. Przeciwnicy Ci są sprytni,co jest dużym krokiem do przodu w porównaniu z poprzednimi odsłonami serii. Oponenci zachowują się naturalnie,np. kryją sie za przeszkodami,aby uniknąć dostania serii ołowiu. Są jednak małe błędy które wyglądają bardzo śmiesznie,gdy np. przeciwnik biegnie na nas a potem zawraca. Zdarza się to naszczęście bardzo rzadko. Wrogowie są jednak "silni" w walce na otwartej przestrzeni,i nie można ich wtedy zlekceważyć (nie dotyczy to trybu łatwego).



Teraz kilka słów o dostępnych broniach. IW oddało do naszej dyspozycji porządny arsenał,będący na usłudze dzisiejszych wojsk na świecie. Każda pukawka ma odpowiednią dla siebie siłę rażenia. Ewidentnie widać że developerzy pokazali że przywiązanie do szczegółow to ich "drugie imię" . I to by było na tyle,jeżeli chodzi o tryb jednoosobowy.
Multiplayer oferuje standartowe modele rozrywek,to autorzy dorzucili kilka ciekawych pomysłów które nadają starcią zupelnie nowego klimatu. W odróżnieniu od CSa,nie kupujemy tutaj broni za kase zgromadzoną po każdej rundzie,lecz zdobywamy klasy i osiągnięcia. Uzbrojenie można konfigurować i potem wybierać je podczas gry. ¯ołnierze mają też umiejętności specjalne,np. wykrywanie ładunków wybuchowych przeciwnika czy zakłócanie radaru. Punkty doświadczenia zdobywamy oczywiście za zabijanie przeciwników. W grze mamy 55 poziomów do odblokowania. Jednak tutaj pojawia się problem dla nowych graczy. Niższe punkty doświadczenia mają gorsze bronie,a co za tym idzie początkowo starsi koledzy będą robić zadymę u młodych,niedoswiadczonych graczy. Jednak kilka tygodni gry i to my stajemy się pogromcami.



Call of Duty 4 działa na zmodyfikowanym silniku graficznym swojego poprzednika (CoD 2),lecz jednak zmiany są duże że ciężko jest się domyślić ze poprzednia część również działała na tym silniku graficznym. Grafika (jak i gra) prezentuje się jak dobry film wojenny. Efekty,takie jak wybuchy,krew czy przelatujące kulki wyglądają świetnie. Dźwięk to również mocna zaleta gry. Giwerki brzmią naturalnie,grając ze słuchawkami na uszach,można poczuć że jesteśmy na polu bitwy. Dialogi to także mocna strona gry. Ciągle słyszymy przeciwnika oraz sojusznika,składającego raporty.

Od Autora:
Gra jest świetna. Klimat i wykonanie są perfekcyjne,a wszystko dopiększa świetny tryb multiplayer. Osobiście uważam że opłaca się kupić gre. IW potwierdza że jest światową marką gier komputerowych i w gatunku FPS nie ma sobie równych.


W skrócie:
Dźwięk: 5/5
Grafika: 4,5/5
Klimat: 5/5
Ogólna: Bardzo Dobra

Awatar użytkownika
Kamillo
Posty: 424
Rejestracja: 30 sie 2010, 12:00
Lokalizacja: Zawiercie

Postautor: Kamillo » 21 sty 2011, 23:45

Jaws Unleashed



Jaws Unleashed to wirtualna odpowiedź na film pod tytułem Jaws (Szczęki). Co mam na myśli w słowie odpowiedź ? Otóz to że tym razem nie pływamy kutrem myśliwskim i poszukujemy rekina,lecz sami nim sterujemy. Tak,do naszej dyspozycji został oddany 10-metrowy żarłacz biały. Gra ma jeden kluczowy aspekt gier serii GTA. Jak sami się już domyślacie co może mieć wspolnego...wolność i swobode działania. Możemy płynąć gdzie chcemy,zaczynając od jeziora pełnym kajaków a kończąc na oceanie gdzie pełno jest różnego rodzaju surferów i ludzi poruszających się na motorówkach wodnych. Jednak wolność to jedyna zaleta gry,a w pewnym sensie także wada,bo ileż możemy tak pływac i pływać i atakować istoty rasy "homo sapiens". I tu jest niespodzianka. Możemy również atakować niczego nie spodziewające się uchatki (rodzina z fokami),delfiny,orki i inne mniejsze rekiny.



Jeszcze kilka słów o muzyce. W tle gry kiedy gra już muzyka to gra ta która była w filmie Jaws z Royem Shaiderem w głównej roli. Niewiem czy w dalszych częściach ona była bo już nie oglądałem. Ale zachwalanie na tym się kończy.
Zaczne od grafiki która dla 89% gracze jest najważniejsza. Więc grafika jak na 2006 rok jest słaba. Model człowieka jest podobny,jedynie czym możemy rozróżnić kobietę to tym że albo jest gruba albo ma długie włosy. Co do człowieka jest on "prostokątny". Kolejna wada to fakt iż jak rekin ma wykonywać misje ?
A w grze z takimi się spotykamy. No dobra można przymknąć oko na zadaniu ucieczki z wodnego zoo,ale na reszte już niestety nie. Na dodatek misje są trudne a większość głupich,jak np. wyrzucenie beczki tak aby przycisła strażnika...klapa.



Zacząłem mówić o misji gdzie należy uciec z wodnego zoo i napisze jakie dziwne rzeczy zobaczyłem. Bardzo lubie rekiny i oglądam setki pogramów o nich,ale nigdy nie spotkałem się z tym,aby orka bez walki dała się pokonać rekinowi (to ona zwykle go pokonuje bo działa z zaskoczenia). W grze jednak na ostatnim etapie musimy pokonać orkę która jest głupia jak but. Zazwyczaj zaatakuje nas 2-3 razy. Wystarczy dobrze odpłynąć i atak jej jest nie udany. Również nigdy nie wiedziałem że po ataku delfina,rekin może zacząć krwawić,potem zbierają się inne delfiny i go zabijają. Hmm...ciekawe czy to prawda ? No ale nic,wracając do tej orki. Po pokonaniu jej jest ciekawy przerywnik filmowy gdzie on wyskakuje na powierzchni wody z ów orką w paszczy i ja... łamie na pół... Ubaw jak tralala.
Moim zdaniem przerywniki filmowe mogły być wdzięte z filmu,tak jak to było w grze Władca Pierścienia: Powrót Króla. Niestety autorzy tego nie zrobili i za to wielki minus dla nich.


Gra jest słaba,to najkrótsze podsumowanie. Uważam że autorzy mogli nam zaserwować pierw to że mamy budzić postrach na plażach,atakując kąpiących się ludzi,a potem jakiś śmiałek z załogą wyrusza by na nas zapolować,tak jak to miało miejsce w pierwszej części filmu. Filmu który w odróżnieniu od gry jest genialny.
Zapomniałem dodać,jeżeli nie lubisz krwi w grach,to możesz ją wyłączyć





W skrócie:
Dźwięk: 4/5
Grafika: 2/5
Klimat: 3/5
Ogólna: Słaba

Awatar użytkownika
Keczup
Posty: 545
Rejestracja: 31 paź 2010, 12:00
Lokalizacja: Częstochowa-Sląsk

Postautor: Keczup » 22 sty 2011, 16:26

Może zaproponuję jakiś filmik i wystawisz recenzje?Albo gre:D

Awatar użytkownika
Kamillo
Posty: 424
Rejestracja: 30 sie 2010, 12:00
Lokalizacja: Zawiercie

Postautor: Kamillo » 22 sty 2011, 16:42

IPLg_Keczup pisze:Może zaproponuję jakiś filmik i wystawisz recenzje?Albo gre:D

Proponuj, jednak z gier, ani filmów o nowosci nie proszę... ostatnimi czasy jestem tak zarypany czasowo (a wlasciwie bylem, dopoki nie dowiedzialem sie, ze mam podejrzenie jaskry), że dużo zaległości sobie zrobiłem.
Z gier daj jakiś tytuł do 2007 roku, a z filmów to...hmm... nie jestem filmomaniakiem, wiec moze trafisz na film jaki ogladalem.

Awatar użytkownika
Kamillo
Posty: 424
Rejestracja: 30 sie 2010, 12:00
Lokalizacja: Zawiercie

Postautor: Kamillo » 22 sty 2011, 22:06

Aliens vs Predator 3 (2010) MultiPlayer !


Tryb multi w nowym AvP był czymś na co szczególnie czekałem. Od przygody w L4D przekonałem się, że wolę rozgrywki multiplayer jako 2 - 3 różne rasy, a nie jak to jest w większości gier (FPS) jako ludzie, podzieleni na dwie drużyny. Ale do rzeczy... mam tutaj do omówienia Aliens vs Predator, a nie kolejną część Call of Duty.
W grze wieloosobowej można grać w jednym z siedmiu trybów: Death Match, Predator Hunt, Species Team DM, Infestation, Mixed Species DM, Domination i Survivor. Ten ostatni oferuje graczom (maxymalnie 4) walke z hordą nacierających Obcych (tryb podobny do "przetrwanie" z Left 4 Dead). Niestety twórcy się nie postarali i udostępnili do tego trybu tylko 2 mapy, w tym jedną naprawdę bardzo słabą (gdzie nie ma miejsca w którym Obcy by nas nie otoczyli).
Co do map, reszta trybów również nie posiada ich zbyt wiele. Mamy 6 map dla każdego z trybów. Na szczęście Większość map jest dosyć duża(oprócz jednej) i śmiało można się bawić, a właściwie ZABIJAć, HAHAHAHA.


Jest jedna mapa, tocząca się w Piramidzie, gdzie ani my, ani reszta graczy nie może stać w jednym miejscu i wyczekiwać na swobodny atak. A to dlatego, że mapa ta jest ruchoma, ściany sie przestawiają, ściskają z sobą itd. Uważam, że ta mapa, zaraz obok tej, której akcja dzieje się w dżungli, a bezpiecznym miejscem dla Marines jest ogromny kompleks, jest jedną z najlepszych w tej grze.
Wiem, że nie każdy z Was interesuje się od chwili zapowiedzi nowego AvP grą, dlatego przedstawię w skrócie na czym każdy tryb polega.
DeathMatch - po prostu każdy walczy o swoje życie, nie ma mowy o pomaganiu.
Species Team DM - walka ras (rasa vs rasa vs rasa).
Mixed Species - walki dwóch drużyn, które są jak nazwa wskazuje ZMIXOWANE.
Domination - walka Marines z Obcymi. Tryb ten, obok Infestation to tryb którego nienawidzę, ze względu na brak Predatora, którym jedynym z dostepnych ras umiem grać.
Infestation - 1 gracz staje sie Obcym i zaczyna sie polowanie na Marines.
W ostatnim z dostepnych trybów, czyli Predator Hunt pokładałem duże nadzieje, ze względu na brak Obcego. Niestety, to co miało być najlepsze w tej grze, stało się najgorszym. Tryb ten jest nudny i tak to można opisać. Mi się (grizzly ) nie podoba z powodu durnego limitu czasu, tego, że "niewidzialnego" predatora widać z 5 kilometrów a dzięki czujnikowi ruchu nawet zakraść się nie może i przypomina to raczej polowanie NA predatora. A szkoda... bo naprawde mogł mieć chór fanów.
Ok, w skrócie opisałem o grze multiplayer, ale żeby do niej dolączyć trzeba się czasem nieźle nawkurzać. A to za sprawą braku serwerów dedykowanych. Matchmaking występujący w grze może doporowadzić do złości. Ale to nic, Rebellion zapowiada wydanie serwerów dedykowanych. Warto im zaufać.
Dla wielu plusem może być zdobywanie lvl. Na szczeście za nie dostajemy tylko skórki, które pełnią funkcję "SZPAN". I dobrze bo nie wyobrażam sobie, żeby za zdobywanie punktów doświadczenia dostawać nowe bronie lub ulepszenia. Byłoby to głupotą w tej grze.


Reasumując:
Tryb multiplayer w nowej grze studia Rebellion nie powala na kolana, ale potrafi wciągnąć. Jeżeli jego twórcy, wciąż będą starać się rozwijać swoje dzieło, wydając liczne poprawki i inne tego typu rzeczy, gra będzie popularna podobnie jak Aliens vs Predator 2, jednak jeżeli zapomną o grze, stracą w oczach graczy (również w moich) a wtedy może być naprawdę źle. Bo ile gier pozwala nam się wcielić w Predatora lub Obcego ?


Ocena: 7.5/10 (- 1 za brak dedykowanych serwerów w dniu premiery.)

Awatar użytkownika
Kamillo
Posty: 424
Rejestracja: 30 sie 2010, 12:00
Lokalizacja: Zawiercie

Postautor: Kamillo » 23 sty 2011, 20:23

Pro Evolution Soccer 2010
Od kilku lat fani futbolu maja dylemat - FIFA czy PES ? Do roku 2009 to produkt japońskiego studia Konami byl bardziej lubiany przez fanów piłki, niestety ostatni "PES" nie spelnil oczekiwan. Ba, byl nawet gorszy od slabszego (porównując do poprzednich odsłon) PESa 08.
Konami zapowiedzialo, ze kolejna część ich gry piłkarskiej będzie super, lepsze itd. i ze przebije konkurencyjną FIFE. Czy tak sie stało ? Dowiedz sie czytając moja recenzje !


Konami obiecało zrehabilitowanie sie za slabego PES 09, który (podobno) był gorszy nawet od FIFY. I tu sie zgodze.. ale w wydaniu na konsole. EA Games skupia sie głównie na konsolach, a na PC wydaje co rok tę samą FIFE zmianiając tylko numerek i updatując składy. PES 10 doczekał sie zmian, małych, ale najważniejsze, że są.
PES 2010 duży nacisk kładzie na taktyke. Dużo podan, konstrukcja akcji. Nie zawsze się to udaje, ale jest mały czynnik, dzieki ktoremu mozemy wykonczyć rywala (nawet grając krakowską Wisłą z Realem Madryt) bez urazy dla kibiców. Są to ataki skrzydłami. Wtedy obrońcy głupieją, a my możemy śmiało wykończyć akcje i radować się, że zdobyliśmy gola.
Wszystkich trybów nie dałem rady "obczaić". A szkoda. Slyszalem, ze poprawiono tryb multiplayer. Nie wiem. W gry piłkarskie nie grywam na oryginalnych kopiach jak i pewnie większość czytających ten tekst. Można powiedzieć: "Sie ma konto, sie gra"
Dobra, truje Wam pupe (żeby nie powiedzieć to inaczej - brzydko) a robota czeka. Wkoncu czegoś od człowieka wymagają. No dobra, na pierwszy rzut idzie Master League.


Lubicie pewnie ten tryb (pozdrawiam fanów Barcelony ) !? I słusznie. Teraz to go pokochacie. A dlatego, że to najlepszy tryb ML w historii PESa.
Ciesze się, że wkońcu Japończycy dodali walute do kupna nowych zawodników, zamiast jak to miało się wczesniej punktów. Wprowadzili także sztab szkoleniowy, któremu płacimy ! Tak, oni też chcą za coś wyżywić rodzine. Naszczescie nie wymagaja zbyt dużo. Jaka praca taka płaca
Do naszej dyspozycji oddano rownież sponsorów. Dzieki pieniądzom od nich mozemy robić to co wyżej. Oczywiscie moga oni odejsc, jezeli będziemy osiągać slabe wyniki lub przybywac, to chyba logiczne.



Zmiany dotknęły również transfery. Do tych delegujemy skautów, którzy najpierw oceniają umiejętności zawodnika, a dopiero później negocjują transfer. A trzeba wiedzieć, że im lepszy skaut, tym bardziej atrakcyjna oferta. No i największa innowacja to możliwość poprowadzenia ukochanej drużyny także w Lidze Mistrzów, za wygranie której na konto wpada olbrzymia gotówka.
Gra jest również trudniejsza. W porownaniu z poprzednikami, ciężej jest wyprowadzić akcje. Jednak przeciwnicy mimo, że dobrze się bronią, nie potrafią atakować. Czasem napastnicy zachowują się durnie w akcjach 1v1 z bramkarzem. Co do ataku. Karne nie należą do mocnych stron gry. Jeżeli już uda się nam go zdobyć to początkowo będziemy się denerwować, że nie wykorzystaliśmy go.
Tryb Become to Legend, który był w poprzednim PESie jednym z niewielu plusów, nie uległ większym zmianon. Wciąż sterujemy naszym "ziomkiem" i awansowujemy, by wkoncu grać w najlepszych klubach świata (po raz kolejny pozdrawiam kibiców Barcelony ).


Wszystko o grze powiedziałem, ale jednym z ważnych elementów gry, na dodatek gry piłkarskiej jest muzyka. Po raz kolejny wykorzystano muzykę popularnych wykonawców, których nierzadko można usłyszeć w radiu.
Jest kilka wad. Pierwszą są kibice - którzy wyglądają jak zwykle postacie wykonane z kartonu. Nie ma jakis super reakcji z ich strony, tylko ciągle to samo.
Komentarz rownież kuleje. Dobrze, że słabo umiem angielski to tak bardzo tego nie odczułem, ale spikerzy są jacyś tacy spoźnieni i zero emocji slychać z ich strony.
I ostatnia wada, najsmieszniejsza i najbardziej zauważalna. Uwaga ! W reprezentacji króluje Roger Guerreiro nazywany przez głowę państwa Ferreiro. Ok, Roger jak Roger ale... jest on biały

Reasumując
Nowy PES jest tym świetnym PESem sprzed lat. Widać, że producenci wzięli sie za swoja marke gier kopanych. Ogromne zmiany, zwłaszcza w Master League sprawiły, że chce się grać i grać ! Uważam i pewnie nie jeden z Was co jeszcze to czyta, że PES 2010 jest najlepszą grą kopaną dostepną na PC.

Awatar użytkownika
Kamillo
Posty: 424
Rejestracja: 30 sie 2010, 12:00
Lokalizacja: Zawiercie

Postautor: Kamillo » 24 sty 2011, 18:47

Cześć. Na wstępie dodam, że nie bede w dzisiejszej recenzji "sypał" anegdotami gdyż jako, że mam ferie chce z kumplami zaliczyć ziomowe urżnięcie
Dziś przygotowałem dla Was recenzje świeżej jeszcze gry jaką jest German Truck Simulator. W odróżnieniu od ETS (Euro Truck Simulator) wydanego w 2008 roku, w GTS (German Truck Simulator) naprawiono wiele, dzieki czemu grą można się zainteresować.
Zasiadamy za kierownicę samochodu zwanego TIRem. Naszym miejscem podróżowania i zarazem pracy są Niemcy. Mamy tutaj szanse do odwiedzenia aż 18 miast (m.in. Berlin, Kolonia, Hamburg, Dortmund itd.). Początkowo jesteśmy "śmieciami" w tym biznesie. Jeździmy cięzarówka z towarem, najczęściej do oddalonych daleko od siebie miast. Gra się rozkręca kiedy to zakładamy własną firme, najmujemy kierowców. Kupujemy nowe cięzarówki. Hah i tu nie lada gratka dla ludzi wymagających. Otóz w grze występuje licencja MAN. Natomiast sprawa z kierowcami wygląda tak: zatrudniamy człowieczka, który ma od 1 do 5 gwiazdek. Im więcej gwiazdek tym kierowca jest lepszy i wymaga większej płacy.


Model jazdy jest bardzo prosty i przyjemny dla każdego. Mozemy ustawić widok z oczu kierowcy, sprawdzić z jaką predkoscią jedziemy czy chocby stan naszego baku lub posłuchać muzyki. Radio gra tu kluczową rolę iż podczas długiej jazdy może nam sie nudzić. A właśnie co do nudy. Jeżeli NIE jesteście fanami trucków to nie grajcie w ta gre bo szybko ją odrzucicie. Jest ona skierowana tylko dla ludzi zakochanych w truckach.


Teraz to co lubicie najbardziej ! Grafaaaaaa !!!
A więc grafika nie jest rewelacją w GTS, ale też nie jest porażką (czyt. tragedią). Bardzo dobrze są odwzorowane modele pojazdów. Minusem natomiast jej optymalizacja. Otóz ustawiłem na Medium jak i na Low to na obojętnie których ustawieniach gra się czasem przycinała.

Dla mnie minusem jest brak "tirówek". Byłem kiedyś w Niemczech i wiem, że czasem stoją. W tej grze objeździłem połowe kraju i nie ma. To też uważam za wade tej gry.

Reasumując:
Nie ma co o grze pisać. Nie jest to jakaś rewelacja, ale też nie jest zła. Skierowana głównie dla FANÓW, którzy dali by tej grze 10/10. To jest jak dać Shardiemu ocenić Guitar Hero (pozdrawiam naszego Shardiego). Jeżeli chcesz sprobować swoich sił w tej grze, masz od tego konto na FreePeer ! Proste

Ocena: 6.5/10

Awatar użytkownika
Kamillo
Posty: 424
Rejestracja: 30 sie 2010, 12:00
Lokalizacja: Zawiercie

Postautor: Kamillo » 25 sty 2011, 13:15

Kosmiczny Mecz (Space Jam)


Są 3 kreskówki do których mam ogromną słabość. Do Toma & Jerrego, Dastardly`ego i Muttley`ego oraz do Królika Bugsa i spółki. Do tej ostatniej powstal film z udzialem bohaterow Looney Tunes oraz popularnych koszykarzy ligi NBA. Wiecej ponizej.
Kosmiczny Mecz to pierwszy pełnometrażowy film z bohaterami Looney Tunes w głównej roli. Fakt ze Królik Bugs ma juz doswiadczenie wystepowania w filmach. Juz w 1948 roku kiedy to kreskowka była rekordy popularnosci, Bugs wystąpił w filmie "Two Guys From Texas". Nastepnie był film "My Dream is Yours". Niestety, ten przezabawny Krolik wystepowal w roli goscinnej. Kosmiczny Mecz to pierwszy film gdzie Bugs i spóła zaraz obok M. Jordana, B. Murraya oraz Theresy Randle grają główną rolę w filmie.



Sama fabuła filmu jest (przynajmniej dla mnie) dosyć ciekawa. Otóz do krainy Looney Tunes przybywają niewielcy Kosmici, którzy chcą porwać naszych bohaterow i wywieźć na nudna planete gdzie maja stać sie gwiazdami wieczoru jako... niewolnicy. Sytuacje ratuje Królik Bugs, który wymyśla by rozstrzygnąc sprawe honorowo - w meczu koszykówki. Fakt, ze dla ekipy pod wodzą Bugsa sytuacja jest na ręke ponieważ kosmici mają nie wielkie wzrosty. Zakład w własciwie nagroda meczu jest następująca - jeżeli wygrają animki pozostają one na Ziemi, jezeli zaś przegrają - udają sie na obcą planetę. Jednak kosmici nie są tacy głupi na jakich wyglądają. Wpadają na plan by ukraść umiejętności od czołowych graczy ligi NBA. Po tym niestety stają sie prawdziwymi "szatanami koszykówki". Sytuacja nie wygląda za ciekawie, wiec Bugs wpada na jeszcze jeden pomysł. Prosi M. Jordana o pomoc. Fakt ze znany koszykarz wycofał sie nie dawno z tego sportu, jednak talent nie odchodzi wcale tak szybko, jezeli wcale.


Kosmiczny Mecz mimo upływu lat, wciąz bawi i powala efektami specjalnymi. Niestety, twórcy ubzdurali sobie ze kolejne części mogą stać się rownież hitami, co jednak sie tak nie stało. Założe sie ze garstka z Was znała do tego momentu film "Looney Tunes znowu w akcji". Wspomniany wczesniej film, jest jak wspominalem slaby i nie ma juz tego humorku znanego z kreskowek Looney Tunes (Zwariowane Melodie).
Jak potoczył sie mecz i kto odniósł zwycięstwo chyba kazdy wie - bo wątpie ze jest osoba co jeszcze nie oglądała tego swietnego filmu. Mowi sie ze takie filmy są dla dzieci, jednak jezeli mam okazje obejrzec jakąś kreskowke za która przepadałem w dzieciecych latach (wymienione na poczatku tekstu) to z chęcią oglądam. Dla Waszej wiadomosci nie jestem juz wcale taki dzieciak - mam 17 lat

Reasumując:
Film "Kosmiczny Mecz" jest swietną produkcją. Dobry humor, efekty specjalne oraz na dokładke byłe gwiazdy NBA sprawiają ze film trzeba obejrzeć

Awatar użytkownika
Kamillo
Posty: 424
Rejestracja: 30 sie 2010, 12:00
Lokalizacja: Zawiercie

Postautor: Kamillo » 27 sty 2011, 11:24

UWAGA: Data napisania recenzji to 16 luty 2010, tak więc informacje zamieszczone w niej, odnosząc się do wydarzeń z tamtego okresu.


Igrzyska Olimpijskie juz trwają. Narazie nasz bilans to jeden srebny medal. Jednak, z okazji Zimowych IO w Vancouver, SEGA zafundowała nam gre sportową. Tytul nie jest jakiś wymagający. Vancouver 2010 czyli miejsce zawodów o medale i numerek obecnego roku. Jezeli jesteście maniakami zimowych dyscyplin a z braku czasu nie obejrzycie ich zbyt dużo to z góry powiem, że część z Was przy Vancouver 2010 się uśmieje, a część... no cóż. Jeżeli jesteście ciekawi to czytajcie dalszą część tej (słabej?) recenzji.





Vancouver 2010 to oficjalna (NIBY) gra traktująca tematyke Zimowych Igrzysk Olimpijskich, które w obecnym roku zawitały w Vancouver. Za gre odpowiedzialne jest to samo studio co za Pekin 2008.





Grafika w grze to jeden z niewielu atutów. Fakt, nie jest to jakaś powalacyjna grafika znana z Crysisa czy Far Cry 2, ale jest lepsza niz w Beijing 2008. Tzw. niedzielnym graczom sie to napewno spodoba, ponieważ bedą mieli na czym zawiesić oko.
Kolejnym plusem, na ktorym zakoncze to chwalenie jest poczucie prędkości. Mozemy tu poczuć, że jedziemy tą "setke", zwłaszcza w zjazdach i na saneczkach.
Było o atutach gry, więc przejdzmy teraz do wad ! (ha ha ha)
Na pierwszy rzut idzie licencja, a właściwie jej brak. Dlatego też wyżej napisalem ze to NIBY oficjalna gra olimpijska. Nie mamy tu Adama Małysza, czy Tomasza Sikore ( nawet nie ma biathlonu, kurde !!!). Zamiast tego naszymi przeciwnikami jest CPU 1 - 3. Co do przeciwników. Zawsze walczymy z trzema rywalami, lub trzema teamami w przypadku bobslejów. I tu kolejna wada, z której można sie pośmiac. W skokach narciarskich startowałem przeciwko Belgowi, Australijczykowi (który zapewne nigdy nie widzial sniegu) i Portugalczykowi (ten też zapewne śnieg widział tylko w TV). Dziwne dopasowanie, no nie ? Na dodatek widziałem Rosjaninia, który był... czarny. Takie błędy często zdarzają sie tej grze. Oj nie dobrze !





Kolejnym minusem są dyscypliny. Jest ich 14, ale mimo wszystko sie powtarzaja. Są to głównie gry wyścigowe, jednak są one do siebie bardzo zblizone, np. wyścig na łyżwach na 500 i 1500m. Niestety brakuje biathlonu czy curlingu (bez hokeja da sie przezyc).
Zbliżając sie do końca powiem, że wielu zdenerwuje fakt że do każdej dyscypliny mamy jedną trase. Chyba twórcy założyli sobie, że każdy przejedzie raz i da sobie spokój.
Oj... takie błędy... nie dobrze.. i chcą wymusic od nas grube pieniądze ?



Reasumując:


Vancouver 2010 jest produktem słabym i wątpie by fanom Igrzysk Olimpijskich przypadł do gustu. Jedynie może tym, co mało grają w gry sportowe, albo wcale. Cena również jest za wysoka.

Awatar użytkownika
Kamillo
Posty: 424
Rejestracja: 30 sie 2010, 12:00
Lokalizacja: Zawiercie

Postautor: Kamillo » 28 sty 2011, 16:10

BloodRayne

W grze wcielamy się w piękną Rayne,która podobnie jak jej filmowy kolega Blade,jest pół człowiekiem a pół wampirem. Nasza pani z pochodzenia jest Amerykanką. W 1932 roku wpadła w pułapkę i została schwytana na terenie Europy. Szybko jednak uciekła.Rayne usiłuje odnaleźć swojego ojca i się na nim zemścić,ponieważ to przez niego jest tym czym jest tym czym jest.
Trafiła ona do bractwa siarki gdzie została agentką BloodRayne. Bractwo to zajmuje się likwidowaniem wszelkich nadprzyrodzonych niebezpieczeństw. W okresie międzywojennym Rayne wykonała wiele zleceń, jednak tylko dwie misje, w dodatku odległe od siebie aż o 5 lat, okazały się mieć największe znaczenie. Dlaczego? Otóż obie łączy ten sam mężczyzna, którego głównym celem jest odnalezienie potężnych artefaktów, pochowanych w różnych zakątkach świata, które otworzą przed niemiecką Rzeszą drogę do władzy nad światem. Rayne nie może do tego dopuścić i za wszelką cenę musi pokrzyżować jego plany.



Początowo gra niewinnie rozpoczyna się na terenie bagien w Luizjanie. Po przejsciu krótkiego treningu pojawiają się pierwsi rywale,są to zombie. I tu kończy się ta niewinność. Dhampirzyca posiadająca dwa ostrza rozpoczyna walke. Jednak to nic,gra ujawnia swoje prawdziwe "ja" kiedy znajdziemy się w obecności Nazistów. Wokoło widzimy lity krwi,poodcinane głowy,latające ręce,jęki konających. Wraz z rozwojem wydarzeń arsenał się powiększa, a jest co wybierać,mamy do wyboru aż 30 broni,z czego większość to broń palna. Rayne ma możliwość używania np. 2 pistoletów,co pozwala na walkę z dwoma przeciwnikami. Nasze bohaterka podobnie jak Lara Croft sama celuje w przeciwnika i nie każdy strzał okazuje się celny. W odróżnieniu do gier o przgodach Lary,tu mamy mniej momentów do wytężenia mózgu,większość to walka z przeciwnikami. Kiedy nasz pasek życia się zmniejszy z różnych przyczyn,np. zetknięcie się z wodą lub ciężka walka z przeciwnikiem, nasza rudowałosa piękność może wskoczyć na któregoś z wrogów i wyssać mu krew,dopóki nie usiągnie pełnię zycia. Do tego poże posłużyć nam również harpun.
Rayne jak przystało na wampira ma kilka nadprzyrodzonych mocy. W grze mamy możliwość spowolnienia czasu i nie mamy ograniczonego czasu ile to potrwa,możemy całą mape przejść na zwolnionym tempie,jednak tą sztuczkę polecam tylko do walki z przeciwnikami. Kolejny trick,to spoglądanie na aurę. Dzięki temu widzimy czy przeciwnik jest w pełni sił,czy jest konający. Widok moze nam również ułatwić atak na następny cel.



Gra składa się z kilku poziomów rozgrywających się w Luizjanie,Argentynie i Niemczech. Pod koniec kilku poziomów natkniemy się na bossa,którego musimy pokonać. W sumie w grze mamy liste osób do wyeliminowania.
Dobra ja tu pisze o samych plusach,pora na minusy. Największa wada w grze to możliwość zapisania gry. Można to tylko zrobić po ukończeniu poziomu,czyli jeżeli w trakcie misji zginiemy,musimy wszystko zaczynać od początku. Jeszcze kilka słów o grafice i kończe. Na najwyższych detalach gra wygląda bardzo ładnie, jednak jeżeli twój PC ma pare lat (4-5 lat) to możesz zapomnieć o graniu na full detalach. Owszem będziesz mogł grać,ale gra będzie Ci się przycinać i walka z większą liczbą przeciwników staje się niemożliwa.

Reasumując:

Po ukonczeniu tej gry byłem bardzo zadowolony. Nie należy ona do gier których przejście zajmie nam 5 godzin. Musze się przyznać że mi przejście tej gry zajęło jakiś miesiąc (w tym że grałem po 3 godzinny dziennie). Po przejściu nie czułem nie zadowolenia,a dzisiaj mam zamiar znowu do niej wrócić. Jednak jeżeli jesteś osobą o słabych nerwach,lub robi Ci się niedobrze na widok leżących części ciała lub pryskającej w prawo i lewo krwi,nie graj w tą grę. Skierowana jest ona tylko dla osob pełnoletnich o mocnych nerwach.





W skrócie:
Uroda bohaterki: 5/5
Grafika: 4/5
Klimat: 5/5
Długość gry jednoosobowej : od 15 do 30 godzin
Ogólna: Bardzo Dobra


Wróć do „Karczma”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 65 gości